Koncert mierci

ze wszystkich, kt;re nadal istniej; w ;wiecie koncertowym

powiedzia;a

i strz;sn;;a d;ugie pazury popio;u z papierosa

w kieliszku g;odnym delikatno;ci w szkar;atnym kieliszku wina

Przede wszystkim wol; koncert ;mierci

ani taniec, ani jej szale;stwo, ani je;d;cy, kt;rzy stawiaj; dla niej g;ry

i samotne skrzypce ;mierci

w ogrodzie pe;nym kwitn;cej wi;ni

jej fale s; delikatne i niewidoczne

stopniowo wype;niaj; ogrody leniwym snem

jej dodatki rozpadaj; si; w popi;;

ta;cz;ce pary ulice pa;ace cywilizacje galaktyki

gwiazdy w swej najwy;szej doskona;o;ci spadaj; z drapaczy chmur

i stan; si; opalizuj;cymi, dr;;cymi ;mierci; per;ami jej zniewalaj;cych oczu

ta muzyka to sama kobra

;agodny i oszcz;dny i przynosz;cy ;mier;

to ci;g;y d;wi;k tej kuli

przestraszy; nieumar;; perforowan; ;wi;tyni;

cichy pisk muszli pokrywaj;cej ;mierciono;n; fal;

rowy i ziemianki

mokry smak bagnetu przeszywa moje dr;enie

z oczekiwania na ;mier; w;asnego p;odu

cichy szept trucizny przejmuj;cy m;j nieko;cz;cy si; sen

wielka krucjata wszystkich naszych cmentarzy

wzywa nas do wej;cia w nieznane i zanurzenia si; w nim

powolna awaria krematorium z og;uszaniem gor;cym ogniem

nasze esencje widz; swoj; natur; w farbach i kamieniach

mroczne sny o naszych szkieletach i ich cieniach czekaj;cych na swoj; beztrosk; godzin;

i chwytaj;c nas za nasze nieostro;ne kostki, nawet bez ochrony

w naszej bezgranicznej mi;o;ci i jej ziemskich niedoskona;o;ciach

;mier; statk;w, samolot;w, koni, ps;w, wszystkich naszych zwierz;t na ;wiecie

nie tylko niezwykle czu;y, ale tak;e niesko;czenie sprawiedliwy

gwa;towna ;mier; wy;owiona z lodowej dziury i wrzucona do lodowej dziury

matka Yogini Kali Niritti Santa Muerte Lubitina i Izanami

wszyscy nasi nie;miertelni kochankowie zawsze nas wzywaj;

przyjmij je, kochaj je, przemieniaj si; na tej nieprzeniknionej ;cie;ce wiedzy

jeste;my tylko ich tymczasowymi cieniami, niestabilnymi i zawodnymi

w delikatnym szale oczekujemy na nasze ;miertelne choroby

jeste;my najbardziej nietrwa;; cz;;ci; naszej ca;o;ci

kt;rego celem jest spowodowanie ;mierci cywilizacji


Nala;em jej wina

zapali;a kolejnego papierosa

S;ysza;em, ;e rzuci;e; palenie

- powiedzia;a z zazdrosnym, krwawym u;miechem na samym skraju ust

c;;, nie ma problemu, u;miechn;;a si; i poca;owa;a mnie prosto w usta

jej j;zyk by; suchy i smakowa; jak ;mier; skorpiona na pustyni

;mier; konia na mecie wy;cigu ;mierci

kolor krwi na przebitej dumie infantki

smak szale;stwa krwi tryskaj;cej z ;y;y prowadz;cej do k;;w

b;yszcza;a jak n;; chirurgiczny przecinaj;cy cia;o

skutecznie walczy;a z cz;stotliwo;ci; nagiego serca i zwyci;;y;a

Wdar;a si; do moich ust z si;; wybuchaj;cego wulkanu

pokry;em m;j j;zyk popio;em Pompej;w

popio;y sp;ywaj;ce po wielkich indyjskich rzekach

z py;u wiek;w dawnych czas;w rozsypanego w powietrzu przez ;mier; nieba

i czasy przysz;e i tera;niejsze

a potem po prostu znikn;;a

rozpu;ci; si; w mojej zamarzni;tej krwi

pr;dzej czy p;;niej si; spotkamy – powiedzia;a

i doda; szeptem mokry szept wielowiekowych krypt

z ci;;kimi p;ytami spokojnie ;pi na mojej pijanej piersi

potem na zawsze...

***  *** 


Рецензии