Адам Аснык. Наедине
Dzien byl tak ciezki!.. Wieczor taki gluchy,
Wiejacy grobow chlodem i zaloba...
Wszystkie zyczliwe odbiegly mnie duchy,
Lzy i nadzieje unoszac ze soba...
Wiec przy ognisku wygaslem, zczernialem
Sam na sam tylko z nieszczesciem zostalem.
Gosc to surowy: czuwa on przytomnie,
Bym chwile w slodszem nie spoczal marzeniu,
By zaden usmiech nie dolecial do mnie
Na jakim slonca jasniejszym promieniu.
I od wszelakiej pokusy mnie broni,
Zawsze w zelaznej przytrzymujac dloni.
Gosc to surowy: serca nie rozpiesci,
Ani mu nie da we lzy sie rozplynac;
Lecz, wszystkie naraz gromadzac bolesci,
Ka;e mu stwardniec pod ciosem — lub zginac...
I dalej w przyszlosc prowadzi mnie ciemna,
Upominajac, ze wciaz bedzie ze mna.
Ja mu zas mowie: Pozostan na strazy
Mojego zycia jak wierny towarzysz;
Do twojej groznej przywyklem juz twarzy,
I do tych ciosow, ktoremi mnie darzysz,
I skorzystalem wiele z twej wymowy,
Nauczycielu wielki! choc surowy.
Dosc mi, ze wobec ciebie niezlamany
Na gruzach ca;ej swej przeszlosci stoje...
Na tych dni kilka nie pragne odmiany,
Bo nie dbam wiecej juz o losy swoje;
Lecz gdy mnie wlasne cierpienia utrudza,
Potrafie jeszcze zyc radoscia cudza.
Niech wiec twa reka wszystko we mnie kruszy,
Co z osobistem pragnieniem sie wiaze:
Najlepszej czastki nie wydrzesz mi z duszy,
Ni tej swiatlosci, w strone ktorej daze...
Depcz smialo ziemska istote ulomna,
O ktorej duch moj i ludzie zapomna!
To, co dobrego w moich piersiach tkwilo,
Co sie wiazalo z wspolnem zyciem swiata,
To — pozostanie pieknoscia lub sila,
Chociaz znikoma juz opadnie szata,
I w innych sercach zyc nanowo bedzie,
Dotychczasowe rzuciwszy narzedzie.
Zreszta — niech wszystko niepamiec pochlonie,
Co nosi doli osobistej pietna!
Niech sie rozgrywa dalej w mojem lonie
Ta walka z losem smutna i namietna...
Bo oto w swietle grobu tajemniczem
I bol... i rozkosz... zarowno sa niczem!
Adam Asnyk
Наедине с крайдолей*
День был тяжёл! ... Холодный вечер сухо
могильную печаль ещё навеет...
Оставили меня благие духи;
в душе худые- хоть не жалят, змеи.
У очага погасшего с недолей
наедине сижу, тоскою болен.
Недоля стережёт меня от грёзы
и спуску не даёт воспоминаньям,
где розы мая, белые берёзы
добром и счастьем из былого манят.
В недолиных ежовых рукавицах
надежда разве изредка приснится.
Прошу её как добрую подругу:
Храни меня от всяких искушений,
дари битьём, притом вяжи нетуго
поодаль нужд, позора и лишений,
учи меня как жить и не сломаться
в броне твоих опасок, смыслов, раций.
Тобой несломлен, жизненной руиной
ещё бреду, и в старости довольно...
и перемен не чаю- горе с ними
в конце пути на склоне нераздольном,
где в нестерпимой горечи украдкой
чужими счастьями упьюсь вприглядку.
Круши во мне всё лишнее, сизифов
мой камень в щебень бей нещадно-
священного не тронь из горних мифов,
ни светоча души моей неладной,
и не жалей ущербное созданье
ненужное и в будущем , и в давнем.
Во имя доблесть, честь и благородство,
давно сошед со сцены и с котурнов,
останутся со мной, пусть ниже ростом,
останутся во мне что пепел в урне,
чтоб в юном сердце чьём воспламениться
на старом небе новою зарницей.
Пусть обо мне и память не на годы,
но жив пока судьбе не уступаю-
борюсь, остатком сил тесня невзгоды,
в преддверии таинственного края,
где боль и наслажденье безразличны
негордому без личин, вне величья.
перевод польского Терджимана Кырымлы
Свидетельство о публикации №122122105284