Piosenka krakowskiego smoka
Wolny przeklad z reptylijskiego
Patrze na Krakow i sline ocieram ogonem,
bo jest jak micha smokoszy rozinteligentnionych…
Roi sie tu od chrupawo-soczystych studentow…
w jamach kawiaren gotuja sie umyslowianie,
nafaszerowani kultura, nadziani cytatem,
bladzi wyznawcy naukowego michalikalizmu…
Smaczne to kesy: profesor belferstwa pod chrzanem,
doctor honoris-kauzny z musztarda, czy magister polskosci,
obficie polany ketczupem…
Lubie tez grzebac w czambulach podgrzanych turystow,
ktorzy jak weze zaklete sluchaja marialu pod wieza…
Ale nie trawie nasiaknietych fluorem, siarczystych
nowochutczykow, wole smietanke uprawcow nauki
oraz osoby wyznanania wuespianskiego…
Wiec dylektuje sie strawa duchowa i sline ocieram.
Krakow to danie przygotowane misternie...
22 lipca 1992 roku
Ten tekst wplynal na konkurs literacki zorganizowany
w ramach kursu jezyka i kultury polskiej
(Wyzsza Szkola Pedagogiczna w Krakowie)
oraz zostal opublikowany w czasopismie
OJCZYZNA POLSZСZYZNA № 4 (39) 1992
Свидетельство о публикации №120062505431
Да и польские студенты тоже большая каша.
Владимир Игнатьевых 25.01.2021 20:08 Заявить о нарушении