Адам Аснык. Казалось, снился сон...
Ты снизошла с небес нечаянно и мило.
Я помню дивный блеск очес твоих голубых,
тугое злато кос и розовые губы.
Ты руку подала– мы вместе зашагали:
эдемом белый свет стал вмиг на миг едва ли;
сапфиром волн речных вспоённые, всё пуще
цвели луга, сады и миртовые кущи.
Молчали мы, и мне, везунчику, казалось,
что не идём– парим, и наш дуэт не малость:
мне мощи придаёт и мудростью дарует,
и ладно так вдвоём, что не найти вторую...
Задумался я вдруг остро и даже тонко:
откуда и зачем явилась незнакомка?
Мёл цвет её венца неслышно опадавший...
К разгадке ближе, я от счастья был всё дальше.
И сумрак наступил... и я как встарь бескрылый,
себе за то не мил, очнулся у обрыва.
Я звал её: молил простить меня, невежду,
вернуть мне прежних сил и юную надежду.
И голос издали былого счастья тенью:
«Ты музу думой слил– тоскуй без вдохновенья!»
С тех пор влачусь один в ночи как смерть немилой!
Казалось, видел сон– нет, наяву так было.
перевод с польского Терджимана Кырымлы
Myslalem, ze to sen, lecz to prawda byla:
Z nadziemskich jasnych sfer do mnie tu zstapila,
Przyniosla dziwny blask w swoich modrych oczach,
Przyniosla kwiatow won na zlotych warkoczach.
Podala raczke swa– szlismy z soba razem,
Przed nami jasnial swiat cudnym krajobrazem,
Posrod rozkosznych lak i gajow mirtowych,
Wiecznie zielonych wzgorz i wod szafirowych
Szlismy, nie mowiac nic - a mnie sie wydalo,
Zem zycia mego piesn wypowiedzial cala,
Ze z jej rozanych ust jak z otwartej ksiegi
Czerpalem tajny skarb wiedzy i potegi.
Wtem nagle przyszla mysl dziwna i szalona,
Zeby koniecznie dojsc, skad i kto jest ona.
I gdy zaczalem tak i wazyc, i badac,
Kwiaty zaczely schnac, a liscie opadac,
I nastal szary mrok... a ja w swoim biegu
Stan;lem w gestej mgle na przepasci brzegu.
Strwozony zmiana ta, zwr;cilem sie do niej;
Niestety, juz jej dlon nie byla w mej dloni.
Slyszalem tylko glos ginacy w ciemnosci:
«Bylam natchnieniem twym, mara twej mlodosci!»
I pozostalem sam– i noc swiat pokryla!
Myslalem, ze to sen– lecz to prawda byla!
Adam Asnyk
Свидетельство о публикации №118013112536
Z nadziemskich jasnych sfer do mnie tu zstąpiła,
Przyniosła dziwny blask w swoich modrych oczach,
Przyniosła kwiatów woń na złotych warkoczach.
Podała rączkę swą– szliśmy z sobą razem,
Przed nami jaśniał świat cudnym krajobrazem,
Pośród rozkosznych łąk i gajów mirtowych,
Wiecznie zielonych wzgórz i wód szafirowych
Szliśmy, nie mówiąc nic - a mnie się wydało,
Żem życia mego pieśń wypowiedział całą,
Że z jej różanych ust jak z otwartej księgi
Czerpałem tajny skarb wiedzy i potęgi.
Wtem nagle przyszła myśl dziwna i szalona,
Żeby koniecznie dojść, skąd i kto jest ona.
I gdy zacząłem tak i ważyć, i badać,
Kwiaty zaczęły schnąć, a liście opadać,
I nastał szary mrok... a ja w swoim biegu
Stanąłem w gęstej mgle na przepaści brzegu.
Strwożony zmianą tą, zwróciłem się do niej;
Niestety, już jej dłoń nie była w mej dłoni.
Słyszałem tylko głos ginący w ciemności:
«Byłam natchnieniem twym, marą twej młodości!»
I pozostałem sam– i noc świat pokryła!
Myślałem, że to sen– lecz to prawda była!
Adam Asnyk
Терджиман Кырымлы Второй 31.01.2018 23:00 Заявить о нарушении