Марцин Светлицки. Полдень

               Марцин Светлицки.


                ПОЛДЕНЬ.




          Глеб Ходорковский - перевод.

     Из жаркого сада спуститься в подвал: ночь
     Всё сходится:тут в подвале закрылись цветы,
     совсем сомкнулись, листья покрылись чернью.
     Под ночью, под подвалом что-то есть
     Окончательная зрелость.

                *  *  *
    
     Вся комната завешана Марцинами
     Примерно раз в неделю я вешаю по Марцину.
     Моя висельная теперь  так густА,
     как туча папиросного дыма.

 
        *              *              *

     Этот - не хотел. А тот - не умел.
     Вон тот - его это мучило. А тот - потому что не верил.
     Вращаются в ритме ругани за стенами.
     И ничего не значат.
                Самый важный из них - новый.

     Марцин висит под лампой. Поднимает всё время голову
     и делает страшные мины в его сторону, веря
     что раз он дрожит - значит стыдится,
     что ему приходится ждать, а ждать он не умеет
     и нервничает как ребёнок.

     на Рождество ожидающий женщину, она
     придёт, обязательно придёт, и всё будет
     так как всегда с разными маленькими сюрпризами











Po;udnie

Z rozpalonego ogrodu do piwnicy: noc.
Wszystko si; zgadza: tu w piwnicy kwiaty
ju; si; zamkn;;y, li;cie zasz;y czerni;.
Co; jest pod noc;, pod piwnic;, co;.
Ostateczna dojrza;o;;.


* * *

Ca;y pok;j jest obwieszony Marcinami.
Przynajmniej raz w tygodniu wieszam jednego Marcina.
Mg;a wisielcowa jest prawie tak g;sta,
jak chmura papierosowego dymu.

Ten - bo nie chcia;. Tamten - bo nie umia;.
Tamten - bo go zm;czy;o. Tamten - bo nie wierzy;.
Obracaj; si; w rytmie k;;tni za ;cianami
i nic nie znacz;. Najwa;niejszy - nowy

Marcin wisi pod lamp;, wci;; podnosz; g;ow;
i robi; straszne miny w jego stron;, wierz;c,
;e skoro dr;y - to wstyd mu tego, ;e tak
czeka i ;e nie umie czeka;, ;e czeka jak dziecko

na Gwiazdk;, czeka na kobiet;,
kt;ra przyjdzie, na pewno przyjdzie, wszystko si; odb;dzie
tak jak zawsze, jak zawsze, z jakimi; ma;ymi
niespodziankami, te si; r;wnie; zawsze

zdarzaj;. Wisi Marcin, dr;y, obraca si;.
Wiecz;r. Gwa;townie wschodzi ;ar;wkowe s;o;ce.
;yj; d;u;ej ni; wszyscy m;odo zmarli poeci.
;yj; d;u;ej ni; wszyscy m;odo zmarli poeci.


Рецензии
Для сопоставления:
Południe

Z rozpalonego ogrodu do piwnicy: noc.
Wszystko się zgadza: tu w piwnicy kwiaty
już się zamknęły, liście zaszły czernią.
Coś jest pod nocą, pod piwnicą, coś.
Ostateczna dojrzałość.
* * *

Cały pokój jest obwieszony Marcinami.
Przynajmniej raz w tygodniu wieszam jednego Marcina.
Mgła wisielcowa jest prawie tak gęsta,
jak chmura papierosowego dymu.

Ten - bo nie chciał. Tamten - bo nie umiał.
Tamten - bo go zmęczyło. Tamten - bo nie wierzył.
Obracają się w rytmie kłótni za ścianami
i nic nie znaczą. Najważniejszy - nowy

Marcin wisi pod lampą, wciąż podnoszę głowę
i robię straszne miny w jego stronę, wierząc,
że skoro drży - to wstyd mu tego, że tak
czeka i że nie umie czekać, że czeka jak dziecko

na Gwiazdkę, czeka na kobietę,
która przyjdzie, na pewno przyjdzie, wszystko się odbędzie
tak jak zawsze, jak zawsze, z jakimiś małymi
niespodziankami, te się również zawsze

zdarzają. Wisi Marcin, drży, obraca się.
Wieczór. Gwałtownie wschodzi żarówkowe słońce.
Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci.
Żyję dłużej niż wszyscy młodo zmarli poeci.

Глеб Ходорковский   17.05.2016 18:19     Заявить о нарушении