Eden

Перевод "Эдем"
http://www.stihi.ru/2007/03/10-1400



Mnie snily sie dobrze znajome ulice Edenu,
Obliczy budynkow, kochane sylwetki kwartalow.
Mnie snil sie ten swiat, do ktorego mi kiedys ciagnelo,
Gdzie dawno juz temu przytomnosc tez moja zostala.

Mi w serce wsadzila sie drzazga warszawskiej radosci,
Kawalek krysztalu blekitu, przejrzystych sandzawek.
I chce znow burzliwej tej pasji i tkliwej milosci,
I chce znow jej placow, zaulkow i parkow jaskrawych.

I znow sie rozpuszcic w znajomej siateczce skrzyzowan,
Znow wdychac plynace nad jej bulwarami zapachy,
I razem z deszczami calowac ja – w holdzie chwilowym, –
Przyznajac sie znowu do zaru do tego rejwachu.

Mnie snila sie jasna Warszawa... Sloneczne aleje,
Wieczorne ulice i pierwsze poranku iskrzenia;
Jej mostow wygiecia nad Wisla, palace, muzea –
I nocy warszawskich cieplawych spokojne jarzenie.

Ja w dusze swa wplotlam lagodny ten szmer Agrykoli
I nici slonecznych z ledwoscia chwycone odcienie;
Ja w serce wchlonelam pianina toczace sie solo,
Co plynie nad jasnem lazurem sadzawek Lazienek.

Odlamek warszawskiej radosci – kawalek magnesu,
Co ciagnie do plotow znajomych i starych ogrodow...
Do tego co ja zapomnialam juz w dawnym okresie,
Lecz nagle w pamieci to znow rozgorzalo jak mlode.

I wiecej ja chce sredniowieczu znow staromiejskiego,
Pustynnych palacow, ruchliwych kwartalow Srodmiescia,
Azeby sie dusic z milosci warszawskiej rozlewu,
Ta, ktora napelnie sie wszystko w slonecznym tym miescie...

Co ranek ja patrze na zachod, co jeszcze ciemnieje,
Zazdroszczac znow niebu, co stale ja moze ogladac –
I chce sie mi plakac... I nagle rozumiesz, jasniejac,
Ze myslesz ty tylko o niej, juz codziennie i ciagle.

Ja znow wspominaja te dni, te trzy noce wspaniale,
Na drogach wieczornych najciensze koronki ja cieni;
Chorujac tym miastem, zapomne ze sa pozostale,
I znow sie wydaje: Warszawy nie moze byc wiele...

Mnie snil sie dzis Eden... Ta zlota mozliwosc znow wrocic,
Scierajac we sne kilometry, granice, adresy, –
Lecz wiedzac ze rankiem ja znowu sie zmusze obudzic
I krople warszawskiej ulewy umoja mi rzesy.


Рецензии