Warszawa

Перевод "Варшава"
http://www.stihi.ru/2007/03/10-1404



Ja znam ciebie, ale dlaczego i skad?
Czy mozna, nie widzac cie nigdy, zapoznac?
Lecz wiem cie – i wierze, to cudo – nie blad;
I nic nie objasniac, nie mowic mnie mozna.

Tak, jakbym widziala juz niebo to samo,
Ulice we mgielkie twych deszczow wiosiennych...
Czy mozna zapoznac, co przedtem nie znalam,
Widzialam co w lecie – i pare dni zmiennych?

A ja poznawalam i jesien, i zime,
Widzialam ja wszystko, nie widzi co inny;
I noce, i dni – i obrazy twe z nimi –
I ty zostawalas mi takiej rodzinnej...

Ja znam twe budynki, twych drog skrzyzowania,
Te, ktorych ja nawet we snie nie widzialam;
I kropli ulewnych lagodne szemranie,
I zapach twych drzew, w nocy drzacych niesmialo.

Ja znam ciebie cala, od konca do kraju,
I wszystki sto drog, co ty mozesz mi nadac;
I wszystki zakatki Warszawy mej raju
Ja, nawet nie widzac, potrafie odgadnac.

Rozanym porankiem i pozno wieczorem
Przyznaje blekitnosc ja nieba drogiego.
Powiadam, stapaje ulice ja ktorej,
Gdy poczuc dasz zapach jej tchnienia blogiego...

Ja porwe twa mape na milion kawalkow –
Dlatego, ze nidgy nie byla potrzebna,
W mym sercu ty – cudny wszechswiata krzystalek,
Na mapie tej ty – tylko punkcik naniebny.

Ja bede isc kazda ulica twa mila,
Stapajac, dech twego powietrza znow lapac,
Tak, jakbym ja nimi sto raz juz chodzila,
Nie myslac juz nawet, co powie mi mapa.

Ja bede isc znow do twych dworcow ruchliwych,
Oczami za niebem twym sledzac ostroznie.
Ja w innych bym miastach bladzila mozliwe,
Lecz w sercu swem nigdy zabladzic nie mozna.


Рецензии